leżę… a on żre
siedzę… stoję… leżę… a on żre … to zaczęłam szukać czegoś do przegryzienia… kieszenie puste… jagody dawno opadły…. ale w borówkach coś na czerwono lśni.To na czterech człapie w te borówki… i słyszę jak Eustachy wzdycha…powoli coś jakby na zasadzie”Boże widzisz i nie grzmisz” podnoszę głowę a ten stoi i gapi się na mnie…w ramach resztek instynktu samozachowawczego rozglądam się(czy przypadkiem nie jestem otoczona przez futrzatą familię) i pytam na głos „no cooo?” potrząsnął głową i zapuścił paszczę we wrzosy… do dziś zastanawiam się o co mu chodziło… ja rozumiem, że łażenie na czterech nie przystoi kobiecie i aparat ciągnie się obiektywem po wrzosach…może nie te jagódki chciałam zeżreć? Niby łoś… gupi podobno, ale zabił wiedźmie ćwieka…no i mam zagadkę….
Agnieszka Zach jest licencjonowanym Przewodnikiem po Biebrzańskim Parku Narodowym i województwie Podlaskim.